Zaczęło się dokładnie 2 lata temu. Siedziałam z grupką
znajomych i jak normalni nastolatkowie oglądaliśmy telewizje, kolejny nudny
dzień wakacji spędzony w domu z powodu złej pogody. Nikt się nie odzywał, wszyscy
tępo gapiliśmy się na plazmę oglądając reklamy i to był ten moment, który
zmienił wszystko. Reklama, tak głupia reklama zmieniła wszystko, reklama
X-Factora.
-Gabs, musisz iść- odezwała się moja przyjaciółka widząc, że eliminacje w moim mieście odbędą się za tydzień
-pff – odpowiedziałam i uznałam, ze zapomni o swoim absurdalnym pomyśle
-ej, ona ma racje- przyłączył się do swojej dziewczyny Robert
-ale po co mam tam iść, żeby posłuchać jak ludzie się ze mnie śmieją, zapomnijcie- mówiłam poirytowana, nie lubiłam kiedy ludzie przekonywali mnie do czegoś za wszelką cenę.
-Nie gadaj. Dobrze wiesz, że umiesz śpiewać- Ann również musiała się wtrącić, wszyscy byli przeciwko mnie
-Umiem, ale nie tak dobrze, żeby iść do programu- wymigiwałam się
-No weź- powiedzieli równocześnie
-Nie i koniec- krzyknęłam głośno, pesząc moich przyjaciół
-Co tu tak głośno- do mojego pokoju przyszła moja mama
-Nic, ci debile.. – przerwała mi Pauls
- Chcemy namówić Pani córkę, żeby poszła do X-Factora, ale się uparła- wypaplała wszystko mojej mamie, która spojrzała na mnie
-Czemu nie chcesz iść? –zapytała troskliwie i spojrzała na mnie tym spojrzeniem, które tak kochałam
-Bo nie- odpowiedziałam jak naburmuszona 12-latka
-To nie odpowiedź- powiedzieli chórem, jakby to trenowali
-Oj, dajcie mi wszyscy spokój- wstałam z pufy i chciałam wyjść, ale Jack, który wcześniej się nie odzywał zatrzymał mnie nogą
-Gabi- powiedział proszącym tonem i obdarzył mnie spojrzeniem przyprawiającym o dreszcze, wiedział, że to mnie złamie
-Dobra- odpowiedziałam zła
- Co dobra? – zapytała Ann
-No pójdę do tego przeklętego programu- uniosłam ręcę do góry w geście poirytowania
-woho – rozeszło się po całym mieszkaniu
- Nie wohujcie, tylko pomóżcie mi wybrać piosenkę- powiedziałam z delikatnym uśmiechem i cała grupka ludzi włącznie z moją rodzicielką, zaczęła dyskutować na temat najlepszego utworu dla mnie……
-OBIAD- wyrwał mnie ze wspomnień gruby głos opiekunki. Spojrzałam na nią, a ona na mnie. Jej wzrok nie miał w somie żadnych emocji, ona tu tylko pracowała, nie obchodził jej los będących tu ludzi. Ustawiła na stole tace z niejadalnym jedzeniem i wyszła trzaskając drzwiami. Znów zostałam sama i mogłam oddać się myślą.
….
Minął tydzień, zaangażowałam się w całą tą szopkę przesłuchaniową i ciężko pracowałam, aby jak najlepiej wypaść. Skoro i musiałam tam iść to wypadało chociaż dobrze się zaprezentować.
Nadszedł piątek i już o 4 rano stałam w ciągnącej się nieskończoność kolejce, aby pokazać swoje umiejętności. Przyjaciele byli ze mną, postawiłam im ten warunek, wplątali mnie w to, wiec muszą być obok. Trzęsłam się z nerwów, trema zawsze była moim największym problemem, gdy miałam śpiewać publicznie mój świat zaczynał wirować, a gula w gardle nie pozwalała wydusić słowa, a co dopiero nuty. Chciałam uciec z tej kolejki i utonąć w moim łóżku pod grubą kołdrą, gdyby nie Jack trzymający mnie za rękę pewnie bym tak zrobiła. Jednak to jego spojrzenie, pełne uczucia, odpływałam przy nim i zapominałam o wszystkim co dookoła mnie otaczało. Nigdy nie wiedziałam co było mną, a tym chłopakiem, nie chodziliśmy na randki, nie mówiliśmy o miłości, nie całowaliśmy się, no chyba że po pijaku, ale to się nie liczyło, mimo to każdy widział, że między nami jest pewna więź, która znaczy dużo więcej niż przyjaźń. Był przy mnie odkąd pamiętam, po prostu zawsze.
z moich przemyśleń wyrwała mnie machająca ręka tuż przed moją twarzą.
-Haloo- uśmiechał się do mnie Jackie
-He? – spojrzałam się na niego pytająco
-Gdzie odpłynęłaś ?
-A tak sobie myślałam – powiedziałam obojętnie, mając nadzieje, że już o nic więcej nie zapyta
-O czym ? – musiał, czy musiał akurat dzisiaj?
-O nas- powiedziałam cicho , wręcz niesłyszalnie
-O nas? – przeklęty słuch
-Tak, o mnie i o Tobie i o tym co między nami jest- sama byłam w szoku, że to wszystko mówię, tyle rozmów odbyliśmy, zawsze powstrzymywałam się przed wkroczeniem na tor uczuć, jednak w ten dzień byłam inna, tak stresowałam się przesłuchaniem, że nie umiałam się opanować
- a co jest miedzy nami? –zapytał zupełnie zdziwiony, a ja poczułam delikatne ukłucie w klatce piersiowej, zabolało
-nie wiem, chyba nic, prawda?- spojrzałam w jego oczy i blado się uśmiechnęłam
-e, tak- odpowiedział szybko i puścił moją dłoń i odwrócił się do swojego brata bliźniaka, który przytulał Pauls
Nie byłam pewna co się właśnie wydarzyło. O co mu chodziło? Czy on coś do mnie czuł? Czy moje podejrzenia i odczucia nie były złudne? Czy była szansa, ze odwzajemnia moją miłość? Nie wiedziała, ale musiałam sprawdzić, jeśli dzisiaj to kiedy? W końcu to dzień robienia szalonych rzeczy, których nigdy normalnie by się nie zrobiło. Chwyciłam go za ramię, powoli się odwrócił i spojrzał na mnie, a wtedy bez zastanowienia go pocałowałam, a w grupce rozległy się pogwizdywania. Nie trwało to jednak długo, chłopak odsunął się ode mnie i z zszokowaną miną wpatrywał się we mnie, jakbym była zmorą.
-Ja… przepraszam- poczułam się jak największa idiotka świata, jak w ogóle mogłam pomyśleć, że Jack czuje do mnie coś więcej, typowe myślenie odrzuconej dziewczyny. Chciałam się zapaść pod zmienię, uciec, a zamiast tego stałam wryta i patrzyłam się zrozpaczona na stojącego przede mną przyjaciela. Spojrzałam szybko na Paule, która patrzyła na mnie rozżalona i uciekłam. Chrzanić całe przesłuchania, chrzanić wszystko. Nie wyjdę na scenę, nie w takim stanie. Po co akurat w ten głupi piątek zebrało mi się na emocje , no po co?! Nie uciekłam za daleko, do pobliskiego parku, moje nogi nie miały sił, aby zanieść mnie gdzieś dalej. Usiadłam na ławce i wyjęłam telefon, ukazało mi się zdjęcie moje i Jacka całych w błocie, jeszcze bardziej mnie to dobiło, szybko schowałam aparat i podkuliłam nogi, co nie było wygodną pozycją dla mnie, gdyż mój brzuch posiadający z nadmiernych tłuszczem przeszkadzał mi, opuściłam nogi i załamana jeszcze bardziej tym, że nawet nie mogę przyjąć pozycji zrozpaczonej nastolatki puściłam głowę w dół i starałam nie dopuścić się do płaczu. Rzadko to robiłam, płakałam tylko w naprawdę krytycznych momentach, ale wtedy nie umiałam nie płakać. Pewnie tonęłabym w łzach, gdyby nie poczuła ciepła czyjeś ręki na ramieniu, podniosłam głowę i ujrzałam Ann.
-Jack to debil- uśmiechnęła się do mnie promiennie i przytuliła
-Nie wydaje mi się, to nie on rzuca się na kogoś z pocałunkiem- uderzyłam się w czoło uświadamiając sobie skale swojego debilizmu
-Gabs, nie myśl tak o tym. Po prostu źle zinterpretowałaś jego zachowania to się zdarza. Głowa do góry. Wyjaśnicie to sobie- mówiła głaszcząc mnie po głowie, którą wtulałam w jej klatkę.
-Niby jak? Nie spojrze mu teraz w twarz. Pewnie ma ze mnie epicką polewkę- powiedziałam, a kolejne łzy napłynęły mi do oczu spowodowane wizją chłopaka śmiejącego się w niebogłosy z mojej głupoty
-Powaliło Cię? On uciekł załamany- potrząsnęła mą wręcz
-Co? – spojrzałam na nią z niedowierzaniem
-No mówię przecież. Finn próbował się do niego dodzwonić, ale nie odbiera telefonu- powiedziała przejęta
-Pewnie poszedł do…- przerwałam przypominając sobie, że obok mnie jest przyjaciółka, która nie może dowiedzieć się o mojej kryjówce, którą dziele właśnie z Jackiem
-no gdzie? – dopytywała
-Nie ważne. Wrócę za godzię, stójcie w kolejce- powiedziałam i tyle co mnie widzieli.
pobiegłam jak najszybciej potrafiłam do metra, którym pojechałam do jednego z wielu miejskich kanałów. Jednak ten był wyjątkowy, jeśli można kanał obarczyć mianem wyjątkowy, ale to właśnie tutaj będąc 13-letnią dziewczyną wpadłam do wody, a Jack mnie wyłowił, zaraz po tym jak sam przypadkowo mnie do niego wepchnął. Od tamtego przykrego wydarzenia uważamy to za naszą kryjówkę przed światem, budynki zagłuszają wszelki zgiełk miasta, a mała wnęka w jednej ze starych budowli idealnie nadaję się na miejsce do rozmyśleń.
Zbliżałam się do wnęki i zobaczyłam go tam, palił papierosa siedząc ze skulonymi nogami i wpatrywał się w przestrzeń.
-Hej- powiedziałam cicho i przysiadłam się obok niego, nie spojrzał na mnie- poczęstujesz mnie ? –chciałam jakoś zwrócić jego uwagę na mnie, co mi się udało, przemknął spojrzeniem po mojej wystraszonej twarzy i wyjął paczkę papierosów, wzięłam jednego i podpaliłam własną zapaliczniczką.
-Co Ty właściwie do mnie czujesz Gabi? – zapytał prosto z mostu
-Ee, ja.. nie wiem – jąkałam się, nie znając właściwej odpowiedzi
- To dlaczego mnie pocałowałaś? – naskoczył na mnie
- Bo.., chciałam się dowiedzieć czy darzysz mnie jakimkolwiek uczuciem niż przyjacielską miłością- uniosłam ramiona w geście wytłumaczenia i wypuściłam dym.
- I co? Dowiedziałaś się czegoś? – w jego głosie było słychać złość, zastanawiało mnie co tak bardzo go denerwuje?
-Niekoniecznie- puściłam głowę w dół. Nie miałam pojęcia co chodzi po jego głowie i co zamierza.
Wtedy usłyszałam ruch i poczułam rękę Jacka na moim podbródku, podniósł moją głowę i zmusił do spojrzenia mu w oczy.
-Głuptasku- uśmiechnął się serdecznie, co i mnie przyprawiło o uśmiech- chcesz wiedzieć co do ciebie czuje? – zapytał
-Tak- odpowiedziałam delikatnie zagubiona
-To czemu po prostu nie spytasz?
-Eee, ale… ech- wzięłam głęboki wdech, zebrałam w sobie siły – Jack, co do mnie czujesz? – mówiłam niepewna
-Kocham Cię- uśmiechnął się, a ja poczułam zawroty głowy
-To czemu nie odwzajemniłeś pocałunku?! – naskoczyłam na niego
-Nie wiem, byłem w szoku, to stało się tak nagle, obiecam, że to nigdy się już nie powtórzy- posmyrał mnie po policzku
-Czy to oznacza, że..? – spojrzałam na niego pytająco
-Tak. Gabi zostaniesz moją dziewczyną? – spytał z nieschodzącym uśmiechem na twarzy
nie powiedziałam nic, nie było to potrzebne, po prostu go pocałowałam. To był jeden z najnamiętniejszych pocałunków w moim życiu i dużo lepszy niż ten po alkoholu grając w butelkę.
-Lepiej wracajmy, zabiją nas w tej kolejce jak nie wrócimy- Jack przywołał świat rzeczywisty wyrywając mnie z bajki.
-Ech, no dobra. Chodź, idę stać się sławna- zaśmiałam się, a mój chłopak złapał mnie za rękę i udaliśmy się do metra skąd pojechaliśmy do teatru, w którym odbywały się przesłuchania.
Nasi znajomi stali już prawie na samym początku, szybko podbiegliśmy do nich i słuchaliśmy opieprzu jakim nas obdarzyli. Już po chwili, wpisywałam swoje dane do arkusza, jaki wypełniał każdy uczestnik. Dostałam swój numer i udałam się do wielkiej hali, gdzie miałam czekać na przesłuchanie. Po 3 godzinach wyczekiwania w towarzystwie moich bliskich i mizianiach się z moim nowych chłopakiem, w końcu zostałam wyczytana i poproszona na scenę.
Kilka słów z prowadzącym, aby rozluźnić atmosferę, jednakże w moim przypadku nie wychodziło mu to najlepiej. Można powiedzieć, że prawie czułam wymioty w swoich ustach, chciałam uciekać, naprawdę chciałam wiać, nawet dłoń Jacka nie pomagała.
Raz, dwa… mam mikrofon w ręku… trzy… idź. Będzie dobze, będzie dobrze, powtarzałam. Stanęłam na zaznaczonym miejscu i wpatrywałam się z przerażeniem w liczną widownię, miałam wrażenie, że zesztywniałam.
-Dzień Dobry- powiedziałam sucho do mikrofonu, wciąż nie mogąc oderwać wzroku od przerażającej liczby ludzi
-Cześć. Powiedz nam, jak się nazywasz- odezwał się Louis
-Gabriela- mówiłam nie patrząc na niego
-Denerwujesz się ? – zapytała Cher. Nie oczywiście, że nie, nie ruszam się bo udaje posąg, odpowiedziałam sarkastycznie w myślach.
-Troszeczkę- uśmiechnęłam się blado i po raz pierwszy spojrzałam na jury, które zabiło mnie spojrzeniem
-Nie ma czym, po prostu pokaż nam co potrafisz- odpowiedziała serdecznie, a ja uświadomiłam sobie, ze nie ma odwrotu, muszę wziąć się w garść.
-Co nam dziś zaśpiewasz? – zapytał Simon
-Rihanna- Only girl In the world
-W takim razie powodzenia
I z głośników wydobyła się muzyka do mojej piosenki. Otworzyłam usta i… nic się z nich nie wydobyło, nic, totalne zero. Stałam jak ryta i patrzyłam na widownie, po której zaczynały rozchodzić się śmiechy.
Spojrzałam przestraszona w bok i ujrzałam moich przyjaciół i Jacka, krzyczeli do mnie ‘dasz radę’ , ‘no już, śpiewaj’ , Jack jedynie wpatrywał się we mnie tym uwielbianym przeze mnie spojrzeniem i przesyłał nim pozytywne myśli i to jakby dodało mi odwagi, przeprosiłam wszystkich i poprosiłam o kolejną szansę, zgodzili się i zaczęłam od początku, tym razem, zmiotłam wszystkich ze sceny, sama byłam pod wrażeniem swojego wokalu, to naprawdę było… coś. Skonczyłam śpiewać i spojrzałam z nadzieją na jury , że nie skreślili mnie przez mój zły początek, nikt się nie odzywał, zupełnie, gapili się tylko na mnie, aż w końcu Lou zabrał głos.
-To było coś, jednakże nie jestem pewny czy osoba z taką tremą, może zostać gwiazdą, przykro mi – powiedział i przekazał głos kolejnej osobie
-Wiesz co, zaskoczyłaś mnie, weszłaś tutaj taka wystraszona , od razu pomyślałam ‘oho, będzie nudno’ , twój zły początek podbudował moją pierwszą myśl, ale jak potem pojechałaś to prawie spadłam z krzesła, jesteś niesamowita- komplementowała mój występ Danni
-dziękuje – powiedziałam, wciąż nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje
-Jesteś niesamowita i nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć – krótko skomentowała Cheryl Cole – Simon, twój czas
-Nie mam nic do powiedzenia- powiedział oschle, a ja poczułam się jakby dostała z liścia – bo żadne słowa nie opiszą tego jak świetną robotę tu odstawiłaś, gratuluje
-dziękuje – czułam jak łzy spływają mi po policzku
-głosujemy – zarządził szef jury- Louis
-Gabrielo, przykro mi, ale nie
-dziękuje – powiedziałam mimo wszystko
-Dan ?
-zdecydowane tak
-wielkie, ogromne tak ode mnie
-Gabrielo , masz 3 tak ! przechodzisz dalej- wypowiedział Simon, a salwa braw rozległa po całej sali, nie mogłam w to uwierzyć, byłam w tak wielkiem szoku, że nogi odmawiały mi posłuszeństwa
-dziękuje, dziękuje, dziękuje- zaczęłam krzyczeć do mikrofonu, a wszyscy zaczęli się uśmiechać . zbiegłam ze sceny i wpadłam w ramiona Jacka, który ścisnął mnie tak mocno, że ledwo czułam dopływ tlenu. Wyściskałam się ze wszystkimi, udzieliłam jednego wywiadu na potrzeby programu, kilka zdjęć i całą szczęśliwą grupą udaliśmy się do domu. Musiałam przygotować się na kolejne przesłuchania….
Jaki piękny początek kurwa mać, taki słodki i ckliwy, że aż wywołuje wymioty, roześmiałam się histerycznie na całe pomieszczenie. Jest już ciemno, zapewne 11 w nocy, mimo to wciąż żadnych chęci na sen, ten pierdolony sen, który nie przynosi mi żadnego wytchnienia. Jak wszystko, nic nie daje radości, nawet wspomnienie jego spojrzenia, szczerze mówiąc ono przynosi jeszcze więcej bólu, po od razu po tym uwielbionym spojrzeniu pojawia się to, którym obdarzył mnie, gdy mówiłam, że mam innego, którego kocham.
Jest pierwszy rozdział, może to zachęci was do czytania i komentowania, mam nadzieję ;p bardzo mi zależy na waszych opiniach , więc proszę, zostawcie coś po sobie. dziękuje !
xoxo, Rysica
-Gabs, musisz iść- odezwała się moja przyjaciółka widząc, że eliminacje w moim mieście odbędą się za tydzień
-pff – odpowiedziałam i uznałam, ze zapomni o swoim absurdalnym pomyśle
-ej, ona ma racje- przyłączył się do swojej dziewczyny Robert
-ale po co mam tam iść, żeby posłuchać jak ludzie się ze mnie śmieją, zapomnijcie- mówiłam poirytowana, nie lubiłam kiedy ludzie przekonywali mnie do czegoś za wszelką cenę.
-Nie gadaj. Dobrze wiesz, że umiesz śpiewać- Ann również musiała się wtrącić, wszyscy byli przeciwko mnie
-Umiem, ale nie tak dobrze, żeby iść do programu- wymigiwałam się
-No weź- powiedzieli równocześnie
-Nie i koniec- krzyknęłam głośno, pesząc moich przyjaciół
-Co tu tak głośno- do mojego pokoju przyszła moja mama
-Nic, ci debile.. – przerwała mi Pauls
- Chcemy namówić Pani córkę, żeby poszła do X-Factora, ale się uparła- wypaplała wszystko mojej mamie, która spojrzała na mnie
-Czemu nie chcesz iść? –zapytała troskliwie i spojrzała na mnie tym spojrzeniem, które tak kochałam
-Bo nie- odpowiedziałam jak naburmuszona 12-latka
-To nie odpowiedź- powiedzieli chórem, jakby to trenowali
-Oj, dajcie mi wszyscy spokój- wstałam z pufy i chciałam wyjść, ale Jack, który wcześniej się nie odzywał zatrzymał mnie nogą
-Gabi- powiedział proszącym tonem i obdarzył mnie spojrzeniem przyprawiającym o dreszcze, wiedział, że to mnie złamie
-Dobra- odpowiedziałam zła
- Co dobra? – zapytała Ann
-No pójdę do tego przeklętego programu- uniosłam ręcę do góry w geście poirytowania
-woho – rozeszło się po całym mieszkaniu
- Nie wohujcie, tylko pomóżcie mi wybrać piosenkę- powiedziałam z delikatnym uśmiechem i cała grupka ludzi włącznie z moją rodzicielką, zaczęła dyskutować na temat najlepszego utworu dla mnie……
-OBIAD- wyrwał mnie ze wspomnień gruby głos opiekunki. Spojrzałam na nią, a ona na mnie. Jej wzrok nie miał w somie żadnych emocji, ona tu tylko pracowała, nie obchodził jej los będących tu ludzi. Ustawiła na stole tace z niejadalnym jedzeniem i wyszła trzaskając drzwiami. Znów zostałam sama i mogłam oddać się myślą.
….
Minął tydzień, zaangażowałam się w całą tą szopkę przesłuchaniową i ciężko pracowałam, aby jak najlepiej wypaść. Skoro i musiałam tam iść to wypadało chociaż dobrze się zaprezentować.
Nadszedł piątek i już o 4 rano stałam w ciągnącej się nieskończoność kolejce, aby pokazać swoje umiejętności. Przyjaciele byli ze mną, postawiłam im ten warunek, wplątali mnie w to, wiec muszą być obok. Trzęsłam się z nerwów, trema zawsze była moim największym problemem, gdy miałam śpiewać publicznie mój świat zaczynał wirować, a gula w gardle nie pozwalała wydusić słowa, a co dopiero nuty. Chciałam uciec z tej kolejki i utonąć w moim łóżku pod grubą kołdrą, gdyby nie Jack trzymający mnie za rękę pewnie bym tak zrobiła. Jednak to jego spojrzenie, pełne uczucia, odpływałam przy nim i zapominałam o wszystkim co dookoła mnie otaczało. Nigdy nie wiedziałam co było mną, a tym chłopakiem, nie chodziliśmy na randki, nie mówiliśmy o miłości, nie całowaliśmy się, no chyba że po pijaku, ale to się nie liczyło, mimo to każdy widział, że między nami jest pewna więź, która znaczy dużo więcej niż przyjaźń. Był przy mnie odkąd pamiętam, po prostu zawsze.
z moich przemyśleń wyrwała mnie machająca ręka tuż przed moją twarzą.
-Haloo- uśmiechał się do mnie Jackie
-He? – spojrzałam się na niego pytająco
-Gdzie odpłynęłaś ?
-A tak sobie myślałam – powiedziałam obojętnie, mając nadzieje, że już o nic więcej nie zapyta
-O czym ? – musiał, czy musiał akurat dzisiaj?
-O nas- powiedziałam cicho , wręcz niesłyszalnie
-O nas? – przeklęty słuch
-Tak, o mnie i o Tobie i o tym co między nami jest- sama byłam w szoku, że to wszystko mówię, tyle rozmów odbyliśmy, zawsze powstrzymywałam się przed wkroczeniem na tor uczuć, jednak w ten dzień byłam inna, tak stresowałam się przesłuchaniem, że nie umiałam się opanować
- a co jest miedzy nami? –zapytał zupełnie zdziwiony, a ja poczułam delikatne ukłucie w klatce piersiowej, zabolało
-nie wiem, chyba nic, prawda?- spojrzałam w jego oczy i blado się uśmiechnęłam
-e, tak- odpowiedział szybko i puścił moją dłoń i odwrócił się do swojego brata bliźniaka, który przytulał Pauls
Nie byłam pewna co się właśnie wydarzyło. O co mu chodziło? Czy on coś do mnie czuł? Czy moje podejrzenia i odczucia nie były złudne? Czy była szansa, ze odwzajemnia moją miłość? Nie wiedziała, ale musiałam sprawdzić, jeśli dzisiaj to kiedy? W końcu to dzień robienia szalonych rzeczy, których nigdy normalnie by się nie zrobiło. Chwyciłam go za ramię, powoli się odwrócił i spojrzał na mnie, a wtedy bez zastanowienia go pocałowałam, a w grupce rozległy się pogwizdywania. Nie trwało to jednak długo, chłopak odsunął się ode mnie i z zszokowaną miną wpatrywał się we mnie, jakbym była zmorą.
-Ja… przepraszam- poczułam się jak największa idiotka świata, jak w ogóle mogłam pomyśleć, że Jack czuje do mnie coś więcej, typowe myślenie odrzuconej dziewczyny. Chciałam się zapaść pod zmienię, uciec, a zamiast tego stałam wryta i patrzyłam się zrozpaczona na stojącego przede mną przyjaciela. Spojrzałam szybko na Paule, która patrzyła na mnie rozżalona i uciekłam. Chrzanić całe przesłuchania, chrzanić wszystko. Nie wyjdę na scenę, nie w takim stanie. Po co akurat w ten głupi piątek zebrało mi się na emocje , no po co?! Nie uciekłam za daleko, do pobliskiego parku, moje nogi nie miały sił, aby zanieść mnie gdzieś dalej. Usiadłam na ławce i wyjęłam telefon, ukazało mi się zdjęcie moje i Jacka całych w błocie, jeszcze bardziej mnie to dobiło, szybko schowałam aparat i podkuliłam nogi, co nie było wygodną pozycją dla mnie, gdyż mój brzuch posiadający z nadmiernych tłuszczem przeszkadzał mi, opuściłam nogi i załamana jeszcze bardziej tym, że nawet nie mogę przyjąć pozycji zrozpaczonej nastolatki puściłam głowę w dół i starałam nie dopuścić się do płaczu. Rzadko to robiłam, płakałam tylko w naprawdę krytycznych momentach, ale wtedy nie umiałam nie płakać. Pewnie tonęłabym w łzach, gdyby nie poczuła ciepła czyjeś ręki na ramieniu, podniosłam głowę i ujrzałam Ann.
-Jack to debil- uśmiechnęła się do mnie promiennie i przytuliła
-Nie wydaje mi się, to nie on rzuca się na kogoś z pocałunkiem- uderzyłam się w czoło uświadamiając sobie skale swojego debilizmu
-Gabs, nie myśl tak o tym. Po prostu źle zinterpretowałaś jego zachowania to się zdarza. Głowa do góry. Wyjaśnicie to sobie- mówiła głaszcząc mnie po głowie, którą wtulałam w jej klatkę.
-Niby jak? Nie spojrze mu teraz w twarz. Pewnie ma ze mnie epicką polewkę- powiedziałam, a kolejne łzy napłynęły mi do oczu spowodowane wizją chłopaka śmiejącego się w niebogłosy z mojej głupoty
-Powaliło Cię? On uciekł załamany- potrząsnęła mą wręcz
-Co? – spojrzałam na nią z niedowierzaniem
-No mówię przecież. Finn próbował się do niego dodzwonić, ale nie odbiera telefonu- powiedziała przejęta
-Pewnie poszedł do…- przerwałam przypominając sobie, że obok mnie jest przyjaciółka, która nie może dowiedzieć się o mojej kryjówce, którą dziele właśnie z Jackiem
-no gdzie? – dopytywała
-Nie ważne. Wrócę za godzię, stójcie w kolejce- powiedziałam i tyle co mnie widzieli.
pobiegłam jak najszybciej potrafiłam do metra, którym pojechałam do jednego z wielu miejskich kanałów. Jednak ten był wyjątkowy, jeśli można kanał obarczyć mianem wyjątkowy, ale to właśnie tutaj będąc 13-letnią dziewczyną wpadłam do wody, a Jack mnie wyłowił, zaraz po tym jak sam przypadkowo mnie do niego wepchnął. Od tamtego przykrego wydarzenia uważamy to za naszą kryjówkę przed światem, budynki zagłuszają wszelki zgiełk miasta, a mała wnęka w jednej ze starych budowli idealnie nadaję się na miejsce do rozmyśleń.
Zbliżałam się do wnęki i zobaczyłam go tam, palił papierosa siedząc ze skulonymi nogami i wpatrywał się w przestrzeń.
-Hej- powiedziałam cicho i przysiadłam się obok niego, nie spojrzał na mnie- poczęstujesz mnie ? –chciałam jakoś zwrócić jego uwagę na mnie, co mi się udało, przemknął spojrzeniem po mojej wystraszonej twarzy i wyjął paczkę papierosów, wzięłam jednego i podpaliłam własną zapaliczniczką.
-Co Ty właściwie do mnie czujesz Gabi? – zapytał prosto z mostu
-Ee, ja.. nie wiem – jąkałam się, nie znając właściwej odpowiedzi
- To dlaczego mnie pocałowałaś? – naskoczył na mnie
- Bo.., chciałam się dowiedzieć czy darzysz mnie jakimkolwiek uczuciem niż przyjacielską miłością- uniosłam ramiona w geście wytłumaczenia i wypuściłam dym.
- I co? Dowiedziałaś się czegoś? – w jego głosie było słychać złość, zastanawiało mnie co tak bardzo go denerwuje?
-Niekoniecznie- puściłam głowę w dół. Nie miałam pojęcia co chodzi po jego głowie i co zamierza.
Wtedy usłyszałam ruch i poczułam rękę Jacka na moim podbródku, podniósł moją głowę i zmusił do spojrzenia mu w oczy.
-Głuptasku- uśmiechnął się serdecznie, co i mnie przyprawiło o uśmiech- chcesz wiedzieć co do ciebie czuje? – zapytał
-Tak- odpowiedziałam delikatnie zagubiona
-To czemu po prostu nie spytasz?
-Eee, ale… ech- wzięłam głęboki wdech, zebrałam w sobie siły – Jack, co do mnie czujesz? – mówiłam niepewna
-Kocham Cię- uśmiechnął się, a ja poczułam zawroty głowy
-To czemu nie odwzajemniłeś pocałunku?! – naskoczyłam na niego
-Nie wiem, byłem w szoku, to stało się tak nagle, obiecam, że to nigdy się już nie powtórzy- posmyrał mnie po policzku
-Czy to oznacza, że..? – spojrzałam na niego pytająco
-Tak. Gabi zostaniesz moją dziewczyną? – spytał z nieschodzącym uśmiechem na twarzy
nie powiedziałam nic, nie było to potrzebne, po prostu go pocałowałam. To był jeden z najnamiętniejszych pocałunków w moim życiu i dużo lepszy niż ten po alkoholu grając w butelkę.
-Lepiej wracajmy, zabiją nas w tej kolejce jak nie wrócimy- Jack przywołał świat rzeczywisty wyrywając mnie z bajki.
-Ech, no dobra. Chodź, idę stać się sławna- zaśmiałam się, a mój chłopak złapał mnie za rękę i udaliśmy się do metra skąd pojechaliśmy do teatru, w którym odbywały się przesłuchania.
Nasi znajomi stali już prawie na samym początku, szybko podbiegliśmy do nich i słuchaliśmy opieprzu jakim nas obdarzyli. Już po chwili, wpisywałam swoje dane do arkusza, jaki wypełniał każdy uczestnik. Dostałam swój numer i udałam się do wielkiej hali, gdzie miałam czekać na przesłuchanie. Po 3 godzinach wyczekiwania w towarzystwie moich bliskich i mizianiach się z moim nowych chłopakiem, w końcu zostałam wyczytana i poproszona na scenę.
Kilka słów z prowadzącym, aby rozluźnić atmosferę, jednakże w moim przypadku nie wychodziło mu to najlepiej. Można powiedzieć, że prawie czułam wymioty w swoich ustach, chciałam uciekać, naprawdę chciałam wiać, nawet dłoń Jacka nie pomagała.
Raz, dwa… mam mikrofon w ręku… trzy… idź. Będzie dobze, będzie dobrze, powtarzałam. Stanęłam na zaznaczonym miejscu i wpatrywałam się z przerażeniem w liczną widownię, miałam wrażenie, że zesztywniałam.
-Dzień Dobry- powiedziałam sucho do mikrofonu, wciąż nie mogąc oderwać wzroku od przerażającej liczby ludzi
-Cześć. Powiedz nam, jak się nazywasz- odezwał się Louis
-Gabriela- mówiłam nie patrząc na niego
-Denerwujesz się ? – zapytała Cher. Nie oczywiście, że nie, nie ruszam się bo udaje posąg, odpowiedziałam sarkastycznie w myślach.
-Troszeczkę- uśmiechnęłam się blado i po raz pierwszy spojrzałam na jury, które zabiło mnie spojrzeniem
-Nie ma czym, po prostu pokaż nam co potrafisz- odpowiedziała serdecznie, a ja uświadomiłam sobie, ze nie ma odwrotu, muszę wziąć się w garść.
-Co nam dziś zaśpiewasz? – zapytał Simon
-Rihanna- Only girl In the world
-W takim razie powodzenia
I z głośników wydobyła się muzyka do mojej piosenki. Otworzyłam usta i… nic się z nich nie wydobyło, nic, totalne zero. Stałam jak ryta i patrzyłam na widownie, po której zaczynały rozchodzić się śmiechy.
Spojrzałam przestraszona w bok i ujrzałam moich przyjaciół i Jacka, krzyczeli do mnie ‘dasz radę’ , ‘no już, śpiewaj’ , Jack jedynie wpatrywał się we mnie tym uwielbianym przeze mnie spojrzeniem i przesyłał nim pozytywne myśli i to jakby dodało mi odwagi, przeprosiłam wszystkich i poprosiłam o kolejną szansę, zgodzili się i zaczęłam od początku, tym razem, zmiotłam wszystkich ze sceny, sama byłam pod wrażeniem swojego wokalu, to naprawdę było… coś. Skonczyłam śpiewać i spojrzałam z nadzieją na jury , że nie skreślili mnie przez mój zły początek, nikt się nie odzywał, zupełnie, gapili się tylko na mnie, aż w końcu Lou zabrał głos.
-To było coś, jednakże nie jestem pewny czy osoba z taką tremą, może zostać gwiazdą, przykro mi – powiedział i przekazał głos kolejnej osobie
-Wiesz co, zaskoczyłaś mnie, weszłaś tutaj taka wystraszona , od razu pomyślałam ‘oho, będzie nudno’ , twój zły początek podbudował moją pierwszą myśl, ale jak potem pojechałaś to prawie spadłam z krzesła, jesteś niesamowita- komplementowała mój występ Danni
-dziękuje – powiedziałam, wciąż nie mogąc uwierzyć w to co się dzieje
-Jesteś niesamowita i nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć – krótko skomentowała Cheryl Cole – Simon, twój czas
-Nie mam nic do powiedzenia- powiedział oschle, a ja poczułam się jakby dostała z liścia – bo żadne słowa nie opiszą tego jak świetną robotę tu odstawiłaś, gratuluje
-dziękuje – czułam jak łzy spływają mi po policzku
-głosujemy – zarządził szef jury- Louis
-Gabrielo, przykro mi, ale nie
-dziękuje – powiedziałam mimo wszystko
-Dan ?
-zdecydowane tak
-wielkie, ogromne tak ode mnie
-Gabrielo , masz 3 tak ! przechodzisz dalej- wypowiedział Simon, a salwa braw rozległa po całej sali, nie mogłam w to uwierzyć, byłam w tak wielkiem szoku, że nogi odmawiały mi posłuszeństwa
-dziękuje, dziękuje, dziękuje- zaczęłam krzyczeć do mikrofonu, a wszyscy zaczęli się uśmiechać . zbiegłam ze sceny i wpadłam w ramiona Jacka, który ścisnął mnie tak mocno, że ledwo czułam dopływ tlenu. Wyściskałam się ze wszystkimi, udzieliłam jednego wywiadu na potrzeby programu, kilka zdjęć i całą szczęśliwą grupą udaliśmy się do domu. Musiałam przygotować się na kolejne przesłuchania….
Jaki piękny początek kurwa mać, taki słodki i ckliwy, że aż wywołuje wymioty, roześmiałam się histerycznie na całe pomieszczenie. Jest już ciemno, zapewne 11 w nocy, mimo to wciąż żadnych chęci na sen, ten pierdolony sen, który nie przynosi mi żadnego wytchnienia. Jak wszystko, nic nie daje radości, nawet wspomnienie jego spojrzenia, szczerze mówiąc ono przynosi jeszcze więcej bólu, po od razu po tym uwielbionym spojrzeniu pojawia się to, którym obdarzył mnie, gdy mówiłam, że mam innego, którego kocham.
Jest pierwszy rozdział, może to zachęci was do czytania i komentowania, mam nadzieję ;p bardzo mi zależy na waszych opiniach , więc proszę, zostawcie coś po sobie. dziękuje !
xoxo, Rysica
JEDNO WIELKIE WOW ! Gabs piszesz świetnie, kocham czytać Twoje opowiadania <333333333333
OdpowiedzUsuńCudowny! :D
OdpowiedzUsuńczekam na ciag dalszy :D
Zapraszam do siebie na up-all-night-x.blogspot.com :)
@Agu009_
P.S. Poinformujesz o nowym na TT? :3
wow serio zaskakujący rozdział! nie mogę się doczekać kolejnego!!
OdpowiedzUsuńświetne <3
OdpowiedzUsuńa czemu tamtego opowiadanie nie piszesz ? ;> tego co zaczęłaś pisać po " Pamiętaj , przeznaczenia nie oszukasz " ? ;>
Ło mój Bosz......kurde to jest GENIALNE!!
OdpowiedzUsuńCzy ty musisz pisać aż tak idealne opowiadania? Czuje się zazdrosna!
;]
Czekam na nexta;*
Buźka;*